Otwock – świdermajery we wschodniej części

by Monika
Otwock

Otwock – świdermajery we wschodniej części miasta. Dojazd 30 min autem z Warszawy lub pociągiem. Parking np. na ulicy Willowej (Google Maps).

O powrocie do Otwocka myśleliśmy już od dłuższego czasu, choć nie bez obaw. Jeśli jakiś rodzaj wycieczki wzbudza u naszych dzieci niechęć, to właśnie oglądanie “nudnych domów”. Byliśmy więc przygotowani na twarde negocjacje i takie były. Zgodziliśmy się kolejno na lody, pizzę, gazetkę z Psim Patlolem i – choć nie do końca wiem, jak do tego doszło – balon z helem. Czyli de facto na dwa balony z helem. Bo z nimi jest przecież jak z naleśnikami – pierwszy jest zawsze na straty.

Otwock – Świdermajery

Jeśli miałabym wymienić trzy rzeczy, które decydują o wyjątkowości Otwocka, byłaby to historia, mocno i smutno spleciona z losami warszawskich Żydów, położenie oraz niepowtarzalna architektura. Specyficzny mazowiecko-szwajcarski styl tutejszej zabudowy to pomysł Michała Elwiro Andriollego. To malarz i rysownik, od którego tak naprawdę wszystko w Otwocku się zaczęło. W 1880 roku kupił 200 hektarów ziemi nad Świdrem. Postawił tam kilkanaście willi na wynajem, nadając im wyjątkowy wygląd inspirowany trochę rosyjskimi daczami, a trochę alpejskimi schroniskami. A Gałczyński nazwał go później „świdermajerem”. Dało to początek długiej letniskowej historii miasta i na lata określiło jego charakter. Po Andriollim kolejni zaczęli stawiać  domy z drewna sosnowego o bogato zdobionych werandach, dwuspadowych dachach, z balkonikami i okiennicami, które nadawały im lekkości i finezji. Mieściły się w nich pensjonaty, kawiarnie i sklepy, bo w szczytowym okresie zjeżdżało do Otwocka kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

Akurat tę wschodnią część Otwocka wybraliśmy przede wszystkim ze względu na dawną posiadłość rodziny Badiorów z pięknymi oszklonymi werandami. Dawna rezydencja została podzielona po wojnie na mieszkania komunalne i niestety powoli dzieli los wielu innych umierających świdermajerów. A tych w okolicy całkiem sporo, choć niektóre jak grzyby ukrywają się dobrze wśród zieleni. Tym bardziej, że tutejsze działki są rozległe i mocno zalesione. Udało nam się jednak wytropić parę takich, których w żaden sposób nie oznaczono na mapach w internecie. A kilka z nich było naprawdę spektakularnych – taki treasure hunt dla architektonicznych geeków.

Spacer zajął nam niecałe 2 godziny. Dojazd także pociągiem do stacji Otwock. Można z wózkiem, można z psem. A pozostałe nasze wycieczki po Otwocku znajdziecie tutaj, tutaj, tutaj i tutaj.

Z tej samej kategorii

Ta strona korzysta z plików cookies, by poznać lepiej naszych użytkowników. W każdej chwili można dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce. Akceptuję