Spacer po Urlach, Borzymach i Jadowie, miejscowości letniskowe w lesie nad Liwcem. 50 min autem z Warszawy trasą na Białystok (Google Maps)
Z tych trzech najsłynniejsze są Urle, które szczyt popularności przeżyły w XIX w. po wybudowaniu kolei Warszawa-Petersburg. Miejscowość założyli hrabiowie Zamojscy, właściciele tych terenów. Na początku letników przywożono ze stacji w Tłuszczu lub Łochowie, dopiero potem powstał przystanek w Urlach. Gości przyciągał korzystny mikroklimat związany z położeniem w sosnowo-brzozowym lesie nad brzegiem płytkiej rzeki. Po 1989 r. Urle mocno podupadły, pozostało jednak wiele urokliwych kolorowych drewnianych domków z przeszklonymi werandami i nostalgiczny, trochę powieściowy klimat. Są kąpieliska nad Liwcem, a przy kościele w Borzymach zagroda z osiołkiem i kucami oraz mocno oldschoolowy plac zabaw.
Po przejściu niespełna 10 kilometrów siedliśmy wreszcie nad rzeką. Odpoczynek przy równoczesnych próbach powstrzymania Młodego przed kąpielą wymagał pewnej elastyczności. Jednak jako rodzice trójki wiemy, że z każdym kolejnym dzieckiem definicja relaksu się rozszerza i totalnie mieści się w niej posiadówa z kubkiem herbaty w jednej ręce a nogą próbującego się utopić dziecka w drugiej. I tak częściowo odprężeni nagle kątem oka zauważyliśmy, że ej, czy to nie Średnia leci ze skarpy? Leciała. Także wyprawa skończyła się gwałtownie ewakuacją do auta mokrej od pięt do pępka córki.
Spacer po Urlach zajął nam 3,5h, a i tak nie obeszliśmy wszystkiego. Na miejscu jest kilka sklepów spożywczych. W Jadowie działa słynna na całą Warszawę lodziarnia. Widzieliśmy dwa bary, ale oba zamknięte, przypuszczam, że w sezonie działają. Można z wózkiem, można z psem. Mapka na drugim zdjęciu. A do odwiedzenia Urli zainspirowała nas świetna książka “Po kolei. Przewodnik podwarszawski” wydana przez Towarzystwo Krajoznawcze.