Hala Stulecia i Ogród Japoński we Wrocławiu, 3h30m autem z Warszawy. Wjazd na płatny parking od ul. Wróblewskiego (Google Maps).
Wycieczka zaczęła się tak sobie, bo Najstarsza nacisnęła guzik w hotelowej windzie, choć psecies dawno ustaliliśmy, że to jest wyłączny przywilej Młodego. A jako że to była z jej strony recydywa, Młody straszliwie nam się rozżalił i powiedzieć, że nie był dobrym kompanem tej wyprawy, to nie powiedzieć nic. Humor poprawił mu dopiero czerwony balonik i uważam, że to niewielka cena za nasze zdrowie psychiczne. Choć nie obyło się bez przygód, bo najpierw tasiemka zaplątała nam się w nogi pewnego bardzo wyrozumiałego Pana, a potem we włosy już dużo mniej wyrozumiałej pani (pozdrawiamy i jeszcze raz przepraszamy).
Hala została wybudowana jako główny pawilon niemieckiej Wystawy Stulecia w 1913 r. Dzięki nowatorskiej, żelbetowej konstrukcji powstała modernistyczna, pozbawiona ozdób budowla o największej ówcześnie kopule na świecie. Obecnie jest to jeden z zaledwie kilkunastu polskich obiektów na liście UNESCO. Bardzo polecamy kupno biletu na tutejszą wystawę i podziwianie odsłoniętej konstrukcji z trybun.Sąsiednie obiekty są już dość tradycyjne – klasycystyczny Pawilon Czterech Kopuł i ogromna obrośnięta zielenią pergola otaczającą powstałą już za III RP fontannę multimedialną.
Równie duże wrażenie robi Ogród Japoński, założony przy okazji tej samej wystawy. Dzięki przeprowadzonej w latach 90-tych renowacji jest nawet bardziej japoński niż pierwotnie. Są tu żwirowe alejki, strome mostki, kaskady, pawilony, strumyki i rozległe stawy, w których pływają grube, kolorowe karpie koi.
Spacerowaliśmy ponad 2 godziny. Wokół hali można z wózkiem, ale we wnętrzach i Ogrodzie Japońskim może być ciężko, psów też nie wolno wprowadzać. Wstęp w oba miejsca jest płatny.