Kładka Zaborowska w Puszczy Kampinoskiej, 40 minut autem z Warszawy.
Poprzednio byliśmy wiosną, chodziliśmy zachwyceni, ale teraz jesienią Kładka Zaborowska wydała nam się chyba jeszcze piękniejsza. Zaparkowaliśmy tym razem za wsią Buda (Google Maps) i zrobiliśmy półtoragodzinną pętlę. Kilkusetmetrowa, szalenie malownicza kładka prowadzi przez mokradła pośród powalonych drzew. Atrakcje typowe dla lokalizacji – taplanie się w błocie przy braku odpowiedniego obuwia i wzajemne oskarżanie się z S., kto powinien o tym pamiętać, wspinaczki po śliskich omszałych gałęziach i zmoczone 2 skarpety, maczanie kijka w strumyku, przy którym o dziwo nikt nie wleciał do wody, znalezienie dla Młodego 537 patyków, żeby mógł wybrać ten idealny, słowem – nudy i zupełnie nie wiem, czemu wróciliśmy z S. ledwo żywi.
Z wózkiem dało radę, ale nieduża część trasy powrotnej przypominała błotny tor przeszkód, więc tradycyjnie było trochę noszenia. Na kładce nie można jeździć rowerami. Mapka z aplikacji wydawnictwa Compass.