Staw Mokre Łąki w Kampinosie, koło Truskawia. 40 min autem z centrum Warszawy. Parking na ul. Mokre Łąki (Google Maps).
Staw powstał kilkanaście lat temu na terenie zajmowanym przez podmokłe łąki. Jest stale zasilany czystą wodą z tutejszej oczyszczalni ścieków. O świetnej jakości wody świadczy bogactwo ryb, ptactwa wodnego (widzieliśmy czaplę) i obecność bobrów, których tamę odkryliśmy na kanale odprowadzającym nadmiar wody. Kanał ten oddzielony jest od stawu betonowym progiem. Przelewa się przez niego woda, tworząc szeroki i płytki bród oraz niewielki wodospad. W dobrych kaloszach można tedy przejść bez większych problemów. Sprawdziłam to, przenosząc Młodego w te i we wte bodajże 58 razy. Obok jest też plac zabaw i wiaty piknikowe.
Zabranie czterolatka w zimny listopadowy dzień na podmokłe łąki Kampinosu mogło się wydawać pomysłem nieco brawurowym. Uznaliśmy jednak, że damy radę, bo raczej nie zaskoczy nas niczym więcej niż Średnia, z którą przerabialiśmy chyba wszystkie możliwe scenariusze wodno-błotnych katastrof. Nieprawda. Puszczania łódeczek z rękawiczek nie przewidzieliśmy zupełnie i trochę nie wiedzieliśmy, czy bić Młodemu brawo za oryginalność czy się złościć.
Spacerowaliśmy godzinę. Z wózkiem na upartego da radę, można z psem na smyczy. Można dojechać autobusem 210 z Metro Młociny. Mapka z Atlasu Warszawy Wydawnictwa Demart na drugim zdjęciu.