Sala zabaw Sensorysie przy ul. Różanej 8 na Mokotowie (Google Maps).
Na początek poparta doświadczeniem obserwacja – podobno są rodzice, którym zdarzyło się odpocząć w bawialni, ale wg mnie z nimi jest jak z dziećmi, które lubią brukselkę – niby istnieją, ale ja nigdy żadnego nie spotkałam. Tak że do Sensorysiów wybraliśmy się pobawić, a nie odpocząć, i wyszliśmy zadowoleni. Choć ja z lekkimi zawrotami głowy.
Sensorysie to miejsce pomyślane jest dla dzieci od urodzenia do 10 lat, ale nawet nasza Najstarsza bawiła się świetnie. Tutejszą bardzo zróżnicowaną przestrzeń zaprojektowali specjaliści od integracji sensorycznej – dla nas wielkim plusem była jej nienachalność i estetyka na poziomie dziecięcych ekspozycji w muzeach. Po salach krążą opiekunowie pomagający młodszym klientom. Jest też dodatkowo płatny labirynt sensoryczny, po którym oprowadza przewodnik. Podobno w weekendy i popołudniami bywają tu tłumy – warto kupić zawczasu bilet online i – jeśli tylko nadarzy się okazja – przyjść rano tuż po otwarciu. Weźcie ze sobą wodę i skarpetki antypoślizgowe.
Spędziliśmy tu półtorej godziny, choć dzieci mogłyby dwa razy dłużej. Pierwsza godzina w weekend kosztuje 35 zł, dwie 49 zł. Dla dorosłych i niemowlaków wstęp darmowy. Parking na ulicy w ramach Strefy Płatnego Parkowania. Dojazd także tramwajem, przystanek Morskie Oko. Na miejscu kawiarnia Luka – polecamy pyszne lody.
