Plaża Brzóze koło Różana, 1h30m autem z Warszawy trasą na Białystok. Parking przy placu zabaw (Google Maps).
Znowu plaża, powiecie. No cóż – mieliśmy tego dnia w planach zwiedzanie pewnej klasycystycznej rezydencji, ale Młody powiedział “nie”. A posiadanie trójki dzieci nauczyło nas nie tylko zmieniania pieluch jedną ręką, spania na stojąco i imion wszystkich kucyków pony, ale też rozpoznawania momentów, kiedy trzeba ustąpić w obliczu niewzruszonej woli dziecka. I to był zdecydowanie jeden z nich.
Tutejszy zbiornik – wyglądający jak pełne zatok rozległe jezioro – to zalane wodą wyrobisko po żwirowni. W wielu miejscach brzeg jest piaszczysty, w innych zarośnięty trzcinami. Zalew ma nieregularny kształt i ciągnie się na dosyć dużej długości. Można się kąpać, choć nie ma ratownika, woda jest przejrzysta i wygląda na czystą. Przy brzegu jest płytko, dalej można się już zacnie przepłynąć. Widzieliśmy sporo osób na dmuchanych pontonach. Na miejscu jest parking, mały plac zabaw i sklep. Niestety – pomimo wiszących w wielu miejscach tabliczek z prośbą o sprzątanie po sobie – im dalej od głównej plaży, tym więcej śmieci. A gdyby nie to, Brzóze byłoby jednym z najprzyjemniejszych kąpielisk Mazowsza. To też dobry przystanek w drodze na Mazury albo na Kurpie. W okolicy warte uwagi są też forty w Różanie – zespół fortyfikacji wzniesionych na początku XX wieku przez Rosjan dla ochrony przeprawy na Narwi.
Plaża Brzóze to miejsce, w którym spokojnie można spędzić kilka godzin. Jest to też bardzo dobre miejsce na nocowanie kamperem na dziko, choć niestety tutejszy toi-toi był w nieco opłakanym stanie. Można z psem. Mapka “Kurpie” od TD mapy.