Nowy Gurewicz w Otwocku, 30 min autem z centrum Warszawy, parking na miejscu (Google Maps).
Dawny luksusowy pensjonat Abrama Gurewicza z międzywojennych czasów świetności Otwocka. Król podwarszawskich świdermajerów. Niegdyś był to jeden z największych budynków drewnianych w Europie otoczony przepięknym parkiem w stylu angielskim. Powstawał przez dobudowywanie kolejnych pawilonów do pierwotnej willi Gurewiczówki. Obok kasyna i ratusza był najbardziej reprezentacyjnym budynkiem w mieście.
W ostatnich latach praktycznie popadł w ruinę, na szczęście Nowy Gurewicz znalazł inwestorów, którzy przywrócili mu dawną świetność. Większość przegniłej drewnianej konstrukcji zastąpiono betonową, zachowano jednak oryginalne ażurowe werandy, elewację parkową i wiele elementów wyposażenia. Dziś mieści się tu restauracja i klinika ortopedyczna. Całość sprawia niesamowite wrażenie, spektakularne i kameralne jednocześnie i trochę przenosi nas do czasów, kiedy polscy i żydowscy kuracjusze wylegiwali się w otoczeniu sosen i bananowców na tutejszych otwartych werandach.
Przyjechaliśmy tu na obiad i spędziliśmy wspaniałe popołudnie. Potem ruszyliśmy na spacer, podczas którego dzieciaki zażądały lodów pod groźbą strajku okupacyjnego chodnika. Także w pobliskim sklepie przyklejeni do szyby chłodziarki odprawiliśmy z Młodym ceremoniał wybierania loda. Żeby był parańcowy i miał więcej cekolady od rożka Średniej. Nawet był taki właśnie, co z reguły nigdy się nie zdarza, ale po zdjęciu papierka okazało się, że ma nieprzepisowy kawałek różowego, a poza tym za duzo cekolady, a ja ci psecies mówiłem, że ce bes.
My spędziliśmy tu 2h. Przy restauracji jest ogródek, mają menu dziecięce, jedzenie bardzo dobre, choć ceny wysokie. Kawiarnia ruszy za kilka tygodni. Można z wózkiem, polityka względem psów jeszcze nieustalona, warto zadzwonić przed przyjściem.