Morysin, zespół pałacowo-parkowy. Parking przy drodze gruntowej odchodzącej od ul.Vogla (Google Maps). Park romantyczny w stylu angielskim założony na początku XIX w. przez Potockich, ówczesnych właścicieli pałacu w Wilanowie. Nazwany od imienia wnuka hrabiów, Maurycego, zwanego zdrobniale Morysiem. W czasie wojny zdewastowany, zachowały się jedynie ruiny pałacyku z rotundą, domku stróża, pseudośredniowiecznej bramy i drewniana gajówka. Zarośnięty gęstym, miejscami bardzo starym lasem łęgowym stanowi także rezerwat przyrody, żyją tu chociażby sarny, dziki czy nietoperze.
Ten las to nie byle co, więc uważajcie, jeśli na przykład najdzie Was fantazja, żeby zboczyć ze ścieżki w poszukiwaniu ruin pałacu, mówiąc mężowi, że zaraz wrócicie, tylko zrobicie zdjęcie, a potem pomylić kierunki, zgubić się, wpaść w panikę, wykonać jeden zawstydzający dramatyczny telefon, dostać ochrzan od starszej córki, że mamo, oddaj tę mapę, bo ja już z tobą nie mogę, żeby wreszcie natrafić i na ścieżkę, i na męża. I jeszcze rozbawić go do łez, kiedy na koniec okaże się, że cały czas byliście ledwie 100 metrów dalej.
Spacerowaliśmy przez Morysin w sumie 2 godziny. Szliśmy z sankami, ale środkowy leśny odcinek jest podmokły i pełen powalonych drzew, więc było masę noszenia, co uszczęśliwiło Młodego (siupel siom te pseskody), ale niekoniecznie nasze plecy.