Młociny – willowe uliczki nieopodal Parku Młocińskiego (Google Maps).
Spacer, którego miało nie być, bo tej soboty na zebranie się potrzebowaliśmy bodajże 4 godzin. Pranie, kanapki, kolejne kanapki, bo jestem jeszcze głodna, mamo, buty mnie cisną, urwał mi się haczyk w pokoju, tato, no trochę tego było za dużo. Ale wyszliśmy, choć prawie poddaliśmy się przy szaliku, co drapie i trzech rękawiczkach bez pary. Warto było.
Przed wojną na Młocinach miało powstać miasto-ogród, niestety projektu nie udało się do końca zrealizować. Wybudowano jednak kilkadziesiąt domków w stylu dworkowym, a miejsce na jakiś czas stało się podmiejskim letniskiem dla bogatszych warszawiaków. Dziś więcej tu współczesnej architektury, całkiem niezłej zresztą, ale jest trochę przedwojennych perełek. Gdzieniegdzie zachował się też zabytkowy bruk. Te stare Młociny mają dokładnie taki klimat, jaki nas, urodzonych i mieszkających w bloku mieszczuchów, nieustająco zachwyca.
Spacerowaliśmy godzinę, z wózkiem bez większych problemów.