Kładka Waniewo-Śliwno w Narwiańskim Parku Narodowym. 2h autem z Warszawy, trasą na Białystok, parking koło kościoła w Waniewie (Google Maps).
To pierwszy nasz przystanek na Podlasiu, gdzie spędzamy najbliższy tydzień. Wyjazd poprzedziło kilka gorączkowych godzin, podczas których próbowaliśmy się optymalnie spakować. Miałam w tej kwestii pewną różnicę zdań z Młodym i Średnią, którzy wspólnie lobbowali za trampoliną i kolekcją pluszowych dinozaurów. Stanęło na skakance i dwuosobowej delegacji triceratopsów, co poczytuję sobie za duży sukces. Generalnie uważam, że wzięliśmy absolutne minimum, choć spotkany w windzie sąsiad na nasz widok spytał, czy się wyprowadzamy.
Kładka Waniewo-Śliwno wije się przez bujną, podmokłą dolinę Narwi na długości ponad kilometra. W czterech miejscach urywa się i droga wiedzie przez pływające pomosty, które trzeba przeciągać na drugą stronę rozlewiska za pomocą łańcuchów. To niesamowite miejsce jest częścią Narwiańskiego Parku Narodowego, będącego siedliskiem ogromnej ilości ptaków. Można je obserwować i podsłuchiwać z kilku tutejszych platform widokowych.
Dawniej na miejscu kładki stał drewniany most, którym biegł trakt z Polski na Litwę. Pośrodku przeprawy wybudowano nawet zamek, którego lokalizację dziś wyznacza jedynie kępa drzew.
Najbliższy most przez Narew znajduje się aż 10 km dalej, tak że nie mogliśmy zrobić tradycyjnej pętli i wracaliśmy tą samą drogą. Po drugiej stronie kładki jest sklep spożywczy. Cała wycieczka zajęła nam półtorej godziny. Można z wózkiem, można z psem na smyczy.