Jezioro Wapienniki pod Sulejowem, 1h40m autem z Warszawy, parking przy drodze (Google Maps).
Jezioro Wapienniki to zalany wodą były kamieniołom wapienia. Piękny turkusowy kolor wody i porośnięte sosnowym lasem urwiska od razu przywodzą na myśl Chorwację. Maksymalna głębokość zbiornika wynosi 13 m, widoczność sięga kilku metrów, więc nurkowie z połowy Polski ściągają tu eksplorować zatopione elementy kopalni. W jeziorze żyje też masa ryb, które łatwo obserwować w przejrzystej niebieskawej wodzie. Teren jest prywatny, o czym informują stare tabliczki, jednak nieogrodzony i w ciepłe, letnie dni tłumnie odwiedzany. Mało kto przestrzega też obowiązującego zakazu kąpieli.
My najpierw przez dwie upalne poranne godziny napawaliśmy się tutejszym śródziemnomorskim klimatem, a kiedy plaża zaczęła się zaludniać, a w powietrzu unosić zapach smażonych kiełbasek, ruszyliśmy na spacer wokół jeziora. Młody zasnął i całe szczęście, bo na bank towarzyszyłby naszej Średniej we wszystkich 5 próbach stoczenia się z klifu do wody. Próbach rzecz jasna totalnie przypadkowych, absolutnie niebędących przymiarką do kąpieli (No i po co mnie łapałeś, tato?!).
Jezioro Wapienniki obeszliśmy z wózkiem w niecałą godzinę, choć w jednym miejscu musieliśmy się przedzierać przez gęste chaszcze. Jest tu jedna niewielka plaża i sporo stromych zejść. Po drugiej stronie drogi, 3 minuty piechotą od jeziora płynie Pilica. Mapka z aplikacji maps.me na drugim zdjęciu.