Barek na Dakowie i Czarny Staw, czyli spacer po lesie na granicy Radości i Starej Miłosnej. 30 min autem z centrum Warszawy. Parking na którejś z uliczek Radości (Google Maps).
Ten fragment Mazowieckiego Parku Krajobrazowego to łagodne wydmy porośnięte sosnowym lasem. Na jego obrzeżach stoją pojedyncze domy. Niby to wciąż administracyjnie Warszawa, ale – szczególnie jeśli znamy historię tych terenów – określenie „letnisko” pasuje tu dużo bardziej. Sieć ścieżek i szlaków rowerowych przecinających las jest gęsta i trasy możemy sobie dobrać dowolnie.
Pętla autorstwa Seweryna prowadzi obok niewielkiej stajni, nad otoczony wiatami piknikowymi zbiornik retencyjny Czarny Staw (okresowo wysychający), wzdłuż malowniczego bagienka Zielony Ług i pod kilka pomnikowych dębów. Gwóźdź programu stanowi jednak w pewnych kręgach kultowy Barek na Dakowie o klimacie schroniska turystycznego. Pachnie tu ogniskiem i drewnem, a w menu dominują pierogi, kiełbasy z dziczyzny, dania ze wschodu i ciekawy wybór alkoholi.
Seweryn zamówił chinkali, ja soliankę, a jednak w wyniku serii jęków, grymasów, westchnień i błagalnych spojrzeń skończyliśmy, jedząc zupę dyniową Średniej (ja) i spaloną kiełbaskę Młodego (Seweryn). Ale nie narzekam – w końcu mogła to być kolejna zimna pomidorówka z ryżem.
Spacerowaliśmy 2 godziny. Można z psem, z wózkiem też da radę, choć jest trochę piachu i korzeni. Dojazd także autobusem 161.