Park Młociński. Parking na ulicy Papirusów (Google Maps).
Park Młociński to pozostałość pradawnej Puszczy Mazowieckiej. Dziś uznaje się go za jeden z najważniejszych elementów systemu przyrodniczego stolicy. W 1907 r. te tereny zakupiło miasto w celu utworzenia parku leśnego dla planowanego obok miasta-ogrodu Młociny. To wtedy wytyczono istniejące do dziś dwie pętle spacerowe i polanę rekreacyjną. Podobno często zapuszczają się tu mieszkańcy sąsiedniego Kampinosu, w tym sarny i łosie. Pomimo stosunkowo niewielkiej powierzchni tutejszy las cechuje się dużą różnorodnością. Wśród drzew dominuje sosna, dąb, olcha i jesion, są też malownicze obszary bagienne. Przez jeden z nich prowadzi przyjemna kładka zakończona niewielką platformą. Na pewno wielkim atutem parku jest też sąsiedztwo Wisły i malowniczy, biegnący między drzewami niewysoki wał przeciwpowodziowy.
To był kolejny dziewczyński wypad, bo chłopcy zostali w domu zajęcia kasłaniem, smarkaniem, licytowaniem się, czy gorszy jest ból brzucha (Młody) czy głowy (Seweryn) i który z nich bardziej nie jest w stanie sięgnąć o szklankę z wodą. Porozstawiałyśmy więc bidony w strategicznych miejscach mieszkania, włączyłyśmy chłopakom nagranie ostatniego wyścigu f1 (#teamverstappen gdyby ktoś pytał). I pojechałyśmy, nie oglądając się za siebie.
Najbardziej lubię park właśnie taki, po pierwszych opadach śniegu. Ludzi wtedy jakby mniej, a tutejsze szerokie aleje i nietypowy ukryty w lesie wał wiślany wyglądają w zimowym anturażu niemal bajkowo. I nawet Wisła, do której od szlaku prowadzi boczna dróżka, jeszcze zyskuje na szlachetności.
Spacer zajął nam półtorej godziny. Na miejscu jest oczywiście słynna polana piknikowa z placem zabaw. Na trasie znajdziecie też ścieżkę zdrowia, labirynt z drewnianych pali i kładkę przez podmokły las. Dojazd także licznymi autobusami. Można z wózkiem, można z psem. Mapka (dosyć stara) “Warszawa i okolice” Wydawnictwa Express Map na drugim zdjęciu.