Z nieśmiałością przedstawiamy Wam nasze szóste dziecko – książkę „Nad wodę”. Do kupienia w Empiku lub na stronie wydawnictwa Znak.
To propozycja 50 wycieczek, głównie nad wodę, choć przyznaję, że tytuł jest pewnym chwytem marketingowym. Wśród tych 50 – 20 jest nowych, których nie ma i nie będzie na blogu i IG.
Szóste? – zapytacie. Tak wyszło z wyliczeń: „Nad wodę” plasuje się po Najstarszej, Średniej, Młodym, naszej pierwszej książce i naszej kotce Roro. Jesteśmy już więc rodzicami dojrzałymi, choć z tą dojrzałością jest jak ze świętym Mikołajem – mówimy, że jest, chcielibyśmy w niego wierzyć, ale ostatecznie wiemy, że to raczej ściema.
Woda w książce „Nad wodę” dominuje, ale mnóstwo tu też lasu, łąk, bagien, kilka ogrodów i nawet jedne góry. Jest dużo propozycji plażowych, ale w zasadzie wszystkie sprawdzą się także zimą. Nie ma za to wędrówek miejskich. Książką rządzi przyroda – pamiętajcie, że już kwadrans spędzony w naturze znacząco obniża poziom kortyzolu.
Układ jest taki, jak w poprzedniej książce „57 wycieczek, które uratują twój weekend”. Zaczynamy w Warszawie, a potem zataczamy szersze kręgi – godzinę z Warszawy, dwie godziny i ostatnia kategoria – ponad 2 godziny. Każda z propozycji zaopatrzona jest w mapkę, kod QR przenoszący prosto na parking i informacje praktyczne (piesek, wózek, dojazd komunikacją itp).
I nie są to propozycje wyłącznie dla rodzin. Seniorzy, single, zakochani i grupy znajomych także znajdą tu dużo dla siebie.
Mam nadzieję, że polubicie tego młodzika tak samo, jak jego starszą siostrę. I oboje w najbliższych latach będą prowadzić Was przez Mazowsze, to bardziej nieoczywiste.




